-Mieliśmy wyjechać razem...- głos Harry'ego był zrezygnowany i smutny.
Jedno spojrzenie w jego oczy, a ja już wiedziałam jakie emocje się w nim kryją. Przyjaźnimy się od tylu lat, że śmiało mogę stwierdzić, iż znam go bardzo dobrze, czasem nawet lepiej niż on sam.
-Wiem Harry, ale to nie moja wina, że się nie dostałeś. Nie mogę stracić takiej szansy, proszę zrozum to- tłumaczyłam.
Tak bardzo jak nie chciałam zostawić go samego, równie bardzo chciałam wyjechać. Ta wymiana to dla mnie ogromna szansa, mogę się wiele nauczyć w innym kraju. Dlaczego on nie rozumie, że mi także jest ciężko?
-Widać jak bardzo ci na mnie zależy! Gdybyś była prawdziwą przyjaciółką chciałabyś mojego szczęścia!- wykrzyczał prosto w moją twarz.
Nozdrza chłopaka rozszerzały się gwałtownie w zdenerwowaniu. Dawno nie widziałam go tak wściekłego, jednak wiem, że spowodowane jest to żalem, który do mnie czuje.
-To co mówisz jest samolubne. Ja nie stawałabym ci na drodze w spełnianiu marzeń- starałam się tego nie ukazywać, ale słowa, które wypowiadał w moim kierunku bardzo mnie raniły.
-To były NASZE marzenia. Wszystko zniszczyłaś- jego głos przepełniony był jadem. Czy on mnie nienawidzi? Przecież jesteśmy przyjaciółmi... Przyjaciele nie ranią się celowo, a jego słowa bolą, cholernie bolą.
-Harry proszę cię nie mów tak, nie kłóćmy się. Przecież wiesz, że mam tylko ciebie. Zawsze razem, pamiętasz?- powiedziałam z nadzieją, że chłopak odpuści. Próbowałam się nawet do niego przytulić, jednak mnie odepchnął.
Auć.
-Owszem pamiętam, ale ty najwyraźniej zapomniałaś! Zostawiasz mnie samego i wyjeżdżasz na inny kontynent! Co ty w ogóle wiesz o przyjaźni?! Nie chcę mieć z tobą już nic wspólnego!- krzyknął i trzaskając drzwiami opuścił mój pokój, a następnie dom.
Oczy napełniły mi się łzami. Bezwładnie opadłam na łóżko i bez jakichkolwiek emocji na twarzy wpatrywałam się w sufit.
To nie miało tak wyglądać. To wszystko cholera miało być inaczej!
Dlaczego on się nie dostał? Przecież jest wzorowym uczniem i ma wyśmienite oceny. Nie chcę jechać sama, ale nie mogę zmarnować takiej szansy, która prawdopodobnie nigdy się nie powtórzy. To wszystko nie jest sprawiedliwe. Czy ja go właśnie straciłam? Czy on naprawdę to wszystko co było miedzy nami przed chwilą zakończył? Nie wierzę.
Straciłam oparcie w jedynej bliskiej mi osobie. Ale skoro on jest taki dla mnie proszę bardzo, nie będę nalegać. Mówią, że o przyjaźń się nie walczy, prawdziwa przetrwa wszystko. Wierzę, iż to co jest między nami jest szczere i prędzej czy później pogodzimy się, jednak ja nie mam zamiaru pierwsza wyciągnąć do niego ręki. Nie tym razem.
Dobra, koniec użalania, muszę się wziąć w garść i zacząć pakować. W końcu od jutra moje życie ma się zmienić.
Wyjeżdżam i zostawiam tutaj najbliższych. Mam nadzieję, że kiedy wrócę za rok wszystko będzie na swoim miejscu.
Jednak moim marzeniem jest to, że gdy wysiądę z samolotu będzie na mnie czekał chłopak z zielonymi oczami i burzą loków na głowie.
Jednak moim marzeniem jest to, że gdy wysiądę z samolotu będzie na mnie czekał chłopak z zielonymi oczami i burzą loków na głowie.
***
-O patrzcie wszyscy, wróciła nasza kochana kujonka!- usłyszałam drwiące głosy chłopaków, dokładnie rok później, kiedy przyjechałam do Londynu z wymiany uczniowskiej.
Przez ostatnie lata zdążyłam się przyzwyczaić do ich niezbyt miłych i kreatywnych komentarzy więc zbytnio mnie one nie ruszały.
Byli to typowi, średnio mądrzy nastolatkowie z mojej szkoły. Ich ciała pokrywały liczne tatuaże wyrażające nastawienie do życia jakie posiadali. Niby wiele lasek na nich leciało bo trzeba przyznać, że byli przystojni, jednak swoją inteligencją nie grzeszyli, więc przynajmniej u mnie byli skreśleni już na starcie.
W sumie wszystko byłoby w porządku gdyby nie fakt, że pośród nich zauważyłam Harry'ego. Śmiał się ze mnie razem z nimi.
Nie powiem zabolało mnie to. Przez ostatni rok nie mieliśmy ze sobą kontaktu. On się nie odzywał, a ja nie chciałam się narzucać, chociaż strasznie za nim tęskniłam. Na początku bardzo to przeżywałam. Nie mogłam spać, bo cały czas zastanawiałam się co u niego słychać, co robi i jak sobie radzi. Kiedy w końcu zdecydowałam się zadzwonić, od razu z tego rezygnowałam bojąc się jego reakcji. Po jakimś czasie postanowiłam jednak jak najlepiej wykorzystać wyjazd i cieszyć się każdą chwilą spędzoną w USA.
Nadszedł w końcu dzień, gdy musiałam wracać i zmierzyć się z tym co zostawiłam w Londynie. Cały czas, aż do teraz miałam nadzieję, że wszystko będzie tak jak dawniej, że Harry będzie na mnie czekał i mocno uściśnie mnie na powitanie...
Rzeczywistość okazała się niestety nieco inna i bardzo bolesna.
Przez ostatnie lata zdążyłam się przyzwyczaić do ich niezbyt miłych i kreatywnych komentarzy więc zbytnio mnie one nie ruszały.
Byli to typowi, średnio mądrzy nastolatkowie z mojej szkoły. Ich ciała pokrywały liczne tatuaże wyrażające nastawienie do życia jakie posiadali. Niby wiele lasek na nich leciało bo trzeba przyznać, że byli przystojni, jednak swoją inteligencją nie grzeszyli, więc przynajmniej u mnie byli skreśleni już na starcie.
W sumie wszystko byłoby w porządku gdyby nie fakt, że pośród nich zauważyłam Harry'ego. Śmiał się ze mnie razem z nimi.
Nie powiem zabolało mnie to. Przez ostatni rok nie mieliśmy ze sobą kontaktu. On się nie odzywał, a ja nie chciałam się narzucać, chociaż strasznie za nim tęskniłam. Na początku bardzo to przeżywałam. Nie mogłam spać, bo cały czas zastanawiałam się co u niego słychać, co robi i jak sobie radzi. Kiedy w końcu zdecydowałam się zadzwonić, od razu z tego rezygnowałam bojąc się jego reakcji. Po jakimś czasie postanowiłam jednak jak najlepiej wykorzystać wyjazd i cieszyć się każdą chwilą spędzoną w USA.
Nadszedł w końcu dzień, gdy musiałam wracać i zmierzyć się z tym co zostawiłam w Londynie. Cały czas, aż do teraz miałam nadzieję, że wszystko będzie tak jak dawniej, że Harry będzie na mnie czekał i mocno uściśnie mnie na powitanie...
Rzeczywistość okazała się niestety nieco inna i bardzo bolesna.
***
Dni mijały, a ja nadal nie miałam kontaktu z Harry'm. Moje życie w liceum od kiedy wróciłam z wymiany zamieniło się w piekło. Wszyscy się ze mnie nabijali, nie miałam ani jednej przyjaznej duszy przy sobie.
Kiedyś nie ruszałaby mnie opinia innych, jednak teraz gdy mój niegdyś najlepszy przyjaciel poniża mnie przed wszystkimi, nie potrafię stłumić w sobie emocji. Coraz częściej gdy wracam do domu zamykam się w pokoju i płaczę w poduszkę. To zbyt wiele. Jestem silna, a raczej byłam. Oni mnie zniszczyli.
Wszystko co dzieje się w szkole odbija się na mojej psychice. Nie mam motywacji by się uczyć, łapię pełno słabych ocen przez co jestem jeszcze większym obiektem drwin. Moja pewność siebie, którą posiadałam zaledwie kilka miesięcy temu teraz gdzieś wyparowała. Czuję się nikomu nie potrzebna, bezużyteczna czasem nawet mam ochotę usnąć i nigdy się nie obudzić.
Starałam się nawiązać jakiś kontakt z Harry'm jednak każda moja próba porozmawiania z nim kończyła się jakimś niemiłym komentarzem z jego strony. Nie wiem czy wiecie jak to jest stracić przyjaciela, ale jeśli nie to jesteście szczęściarzami. Zawsze walczcie o to co macie, ale przede wszystkim starannie dobierajcie ludzi, którymi się otaczacie. Ja niestety zostałam bez niczego i nawet nie mam o kogo walczyć. Ktoś kto był dla mnie wszystkim po prostu zniknął. Teraz jest osobą z ciemną duszą i tatuażami na ciele.
Harry nie jest zły, wręcz przeciwnie to cudowny chłopak. Trochę się w życiu pogubił i mam świadomość tego, że przyczyniłam się do jego własnej autodestrukcji. Obawiam się, że już za późno by była jakaś szansa naprawienia go.
Gdybym nie wyjechała na tę cholerną wymianę żadna z tych rzeczy, która teraz się dzieje nie miałby miejsca. Harry byłby Harry'm, a nie kimś przed kim zawsze mnie ostrzegał.
***
Rano obudzona dźwiękiem budzika wstałam jak zwykle szykując się na kolejny ciężki dzień w szkole. Umyłam twarz, zęby, ubrałam się i umalowałam jak chyba wszystkie dziewczyny w moim wieku. Wychodząc z domu zabrałam jeszcze z wyspy kuchennej pieniądze, które każdego dnia zostawiali mi rodzice po czym zakluczyłam drzwi i ruszyłam w stronę przystanku autobusowego.
No to piekło czas zacząć- pomyślałam gdy znalazłam się tuż przed bramą szkoły.
Kiedy weszłam na plac przed budynkiem liceum spotkałam się ze strasznym zaciekawieniem moją osobą. Każdy dosłownie każdy gapił się na mnie i uśmiechał pod nosem. No dobra wiem, że w tej szkole mnie nie lubią, ale takie zachowanie jest co najmniej dziwne.
-Dlaczego się tak gapicie? Mam coś na twarzy?- oburzona zapytałam jakiegoś nieznajomego chłopaka, który z zaciekawieniem mi się przyglądał tak jak cała reszta.
-Myślę, że powinnaś zobaczyć korytarze i tablice ogłoszeń- odpowiedział po czym zniknął gdzieś w tłumie.
Zmieszana nieco jego odpowiedzią popędziłam czym prędzej do budynku szkoły. Kiedy weszłam do środka nogi się pode mną ugięły.
Na każdej ze ścian wisiał plakat niczym z play boya tyle, że zamiast jakiejś plastikowej lalki byłam tam ja! Nie wierzę, że posunęli się do czegoś takiego.
Nie musiałam się zastanawiać kto to zrobił, od razu wiedziałam, że stoją za tym nowi przyjaciele Harry'ego i pewnie nawet on sam. Ile ja jeszcze jestem w stanie znieść?
Nie czekając ani chwili, zapłakana rzuciłam się by zedrzeć te plakaty jak najszybciej ze ścian. Oczywiście sama nie miałam szans się ich pozbyć bo jak przypuszczam cały budynek był nimi obklejony.
W pewnym momencie wpadłam na kogoś, przez zamglone oczy nie rozpoznałam od razu postaci, ale wyczułam jej zapach. Tylko jeden chłopak w tej szkole używa tych perfum i jest nim Harry.
Bez zastanowienia, jakby w amoku zaczęłam okładać jego klatkę piersiową pięściami krzycząc przy tym jak bardzo go nienawidzę.
Kiedy opadłam z sił odwróciłam się od niego i czym prędzej wybiegłam ze szkoły. Nie mogłam tam zostać ani chwili dłużej. Jestem skończona, mam dość tego wszystkiego co dzieje się w moim życiu.
Nie mogę tak dłużej, to musi się skończyć.
***
Harry
To dziś. Dzień pogrzebu.
Dopiero śmierć sprawiła, że otrząsnąłem się z tego stanu, w którym żyłem przez ostatni rok.
Zmieniłem się, zacząłem palić, pić od czasu do czasu ćpać. Wydziarałem całą rękę i część pleców. Kiedy ostatnio przeglądałem zdjęcia z dzieciństwa sam siebie nie poznałem.
Fotografie uwieczniły szczęśliwego chłopaka, który miał kochających ludzi przy sobie. Gdzie oni teraz są? Och tak, zostali odsunięci w drastyczny sposób.
Przez towarzystwo z jakim zacząłem się prowadzić zniszczyłem sobie życie.
Miałem Tess, jednak straciłem ją. Tą piękną dziewczynę z blond włosami, szarymi oczami i różowymi ustami. Jak głupi byłem, że sam ją od siebie odsunąłem?
Już nawet nie łudzę się, że ją odzyskam.
Gdybym mógł cofnąć czas wszystko wyglądałby inaczej. Nigdy nie wykrzyczałbym jej, że nie chce mieć z nią nic wspólnego. Byłbym przy niej kiedy wyjeżdżała i wracała. Nie przeżywałaby piekła jakie zafundowałem jej z chłopakami, gdy przyjechała z USA. Kurwa!
Przecież to była, jest najważniejsza kobieta w moim życiu. Ona pokazała mi co to znaczy troszczyć się o kogoś, nauczyła mnie cieszyć się z najmniejszych rzeczy. Udowodniła, że świat może być piękny, a ja potraktowałem ją w taki sposób.
-Harry musimy wychodzić!- krzyk matki przerwał moje przemyślenia.
Podniosłem się z łóżka po czym opuściłem pokój, a następnie razem z rodzicami wsiedliśmy do samochodu by po dziesięciu minutach jazdy dotrzeć na cmentarz.
Cała ceremonia przepełniona była smutkiem oraz łzami rodziny jak i przyjaciół. Zjawiło się mnóstwo osób. Wszyscy ubrani na czarno, wyglądali tak przygnębiająco. Jednak widok pięknej blondynki dosłownie łamał mi serce.
Jej oczy były czerwone od łez, widać też, że od dłuższego czasu nie spała. W sumie jak tu się dziwić jeśli traci się w wypadku ojca. Znam ją... Znałem i wiem, że była z nim bardzo zżyta. Spędzali razem mnóstwo czasu. Kochał ją, była jego oczkiem w głowie.
Zresztą każdy kto bliżej poznał tę dziewczynę nie może bez niej żyć. Najlepszym przykładem jestem ja sam. Przez ten rok kiedy wyjechała codziennie o niej myślałem, jednak moja męska duma nie pozwalała na to by się z nią skontaktować, czego z biegiem czasu tak bardzo żałuję.
Cmentarz pustoszał coraz bardziej, została już tylko najbliższa rodzina, która i tak zbierała się do wyjścia.
-Matka Tessy zaprosiła nas do siebie. Powinniśmy już iść- odezwał się mój ojciec, jednak ja byłem zajęty przyglądaniem się złotowłosej dziewczynie.
-Dołączę do was później, chcę z nią porozmawiać- oznajmiłem.
Moi rodzice wraz z rodziną Tessy opuścili cmentarz. Zostałem tylko ja i ona.
Dziewczyna padła na kolana przy grobie swojego ojca i wylewała cały zapas łez jaki zgromadził jej organizm. Nie mogłem ani chwili dłużej stać bezczynnie i patrzeć jak cierpi. Ruszyłem z miejsca po czym kiedy stałem tuż nad nią pochyliłem się i przytuliłem ją. Tess podniosła się po czym odwróciła w moją stronę i już myślałem, że chce mi przywalić, albo zwyzywać od najgorszych dupków, jednak ona wpadła w moje ramiona i zaczęła głośno szlochać. Objąłem ją mocno i kurwa przysięgam w tym momencie czułem się jakbym trzymał przy sobie cały świat. Nie potrafię słowami opisać jak bardzo za nią tęskniłem.
-Tessa błagam cię wybacz mi- szepnąłem do jej ucha.
Dziewczyna podniosła wzrok by spojrzeć na moją twarz, wpatrywała się we mnie tymi szarymi tęczówkami. Czułem jakby skanowała całą moją duszę od środka.
-Nigdy więcej mnie nie zostawiaj- powiedziała i ponownie wtuliła głowę w moje ramiona.
Poczułem jak z serca spada mi ogromny ciężar. Jeszcze dwie godziny temu byłem spisany na straty, a teraz widzę dla siebie światełko w tunelu i to wcale nie jest pociąg który mnie zniszczy, lecz dziewczyna dzięki której moje życie ponownie nabierze barw.
***
-Nie wiedziałam, że masz prawo jazdy- powiedziała dziewczyna, kiedy jakiś czas później przyjechałem pod jej dom, by zabrać ją za miasto.
-Wiesz... Miałem sporo czasu, kiedy cię nie było- odpowiedziałem i ruszyłem z miejsca, Tessa w tym czasie zapinała pasy.
-Jak to się stało?- zapytała nagle, a ja rzuciłem jej zdezorientowane spojrzenie, bo nie do końca wiedziałem co ma na myśli- Chodzi mi o to dlaczego zacząłeś zadawać się z tamtymi chłopakami. Naprawdę ich lubisz?- sprecyzowała.
No tak, znałem ją na tyle dobrze, że mogłem się domyślić, że prędzej czy później na pewno o to zapyta.
-Wiesz... Miałem sporo czasu, kiedy cię nie było- odpowiedziałem i ruszyłem z miejsca, Tessa w tym czasie zapinała pasy.
-Jak to się stało?- zapytała nagle, a ja rzuciłem jej zdezorientowane spojrzenie, bo nie do końca wiedziałem co ma na myśli- Chodzi mi o to dlaczego zacząłeś zadawać się z tamtymi chłopakami. Naprawdę ich lubisz?- sprecyzowała.
No tak, znałem ją na tyle dobrze, że mogłem się domyślić, że prędzej czy później na pewno o to zapyta.
-No wiesz...- zacząłem niepewnie, bo jakoś dziwnie było mi się przyznać do tego, że wcale nie radziłem sobie tak dobrze jak wszyscy myśleli- Było mi bardzo ciężko. Nie mogłem znaleźć dla siebie miejsca i któregoś dnia tak się złożyło, że dołączyłem do ich paczki- wyjaśniłem pokrótce.
Nie chciałem za bardzo zagłębiać się w ten temat. Żałuję swojego zachowania i gdybym mógł zmieniłbym przeszłość.
Nie chciałem za bardzo zagłębiać się w ten temat. Żałuję swojego zachowania i gdybym mógł zmieniłbym przeszłość.
-Gdzie jedziemy tak w ogóle?- dziewczyna zapytała po chwili ciszy zmieniając temat. Wiedziała, że nie chciałem dłużej rozmawiać o tym co działo się w moim życiu od jej wyjazdu do pogrzebu pana Richarda.
Jak ona mnie dobrze zna...
-To już niespodzianka- odpowiedziałem uśmiechając się do niej co odwzajemniła.Jak ona mnie dobrze zna...
Po kolejnych kilkunastu minutach jazdy w końcu dotarliśmy na miejsce, a dokładniej nad jezioro, które znajdowało się niedaleko miasta.
-I ja mam do tego wsiąść?- widać, że była niepewna co do łódki, którą wcześniej przygotowałem jednak wiedziałem, że prędzej czy później zgodzi się do niej wejść.
-No chodź, przecież jest bezpiecznie- namawiałem ją, a żeby uwiarygodnić swoje słowa sam wszedłem pierwszy.
-Znając ciebie to wywrócimy się po dwóch minutach- stwierdziła śmiejąc się.
-Jeśli nie wsiądziesz to się nie przekonasz- uśmiechnąłem się, po czym podałem blondynce rękę zachęcając ją tym by wsiadła do łódki.
Przez chwilę wahała się jednak po chwili podała mi swoją dłoń. Łódka zakołysała się jednak na szczęście nie wylądowaliśmy w wodzie.
Kiedy upewniłem się, że dziewczyna siedzi bezpiecznie obok mnie chwyciłem za wiosła i odepchnąłem łódkę od brzegu. Na początku może i nie szło mi za dobrze, ale jak już złapałem o co chodzi odpłynęliśmy w głąb jeziora.
-Widzisz, jakoś żyjemy- stwierdziłem dumnie opierając się o brzeg łódki.
-Udało ci się tym razem- dziewczyna uśmiechnęła się i przysunęła bliżej mnie.
Oparła plecy o moją klatkę piersiową, a głowę ułożyła na moim ramieniu. Otuliłem ją ramionami i to było naprawdę niesamowite uczucie mimo, że ona tylko się do mnie przytulała. Chciałbym żeby było już tak zawsze, żeby już nigdy mnie nie zostawiła.
-Wiesz dlaczego wtedy tak bardzo nie chciałem żebyś wyjeżdżała?- zacząłem.
-Musimy do tego wracać?- zapytała zrezygnowanym tonem i odwróciła się by na mnie spojrzeć.
Wiedziałem, że dla niej ten temat też nie jest łatwy. Odsunąłem ją od siebie, a później kiedy została bez żadnego wsparcia niszczyłem jej z chłopakami życie. Jednak zdałem sobie sprawę ze swojego błędu i właśnie staram się wszystko naprawiać.
-Proszę Tess... Wiesz?- ponowiłem pytanie po chwili ciszy.
-Nie, powiedz mi- odpowiedziała, a ja poczułem, że nie potrzebnie zaczynałem...
Chcę jej powiedzieć coś bardzo ważnego, ale boję się jak na to zareaguje.
-Bo ja... Cholera nie, nie mogę. Zapomnij- zmieszałem się. Nie mogę jej powiedzieć, boje się, że wszystko zniszczę.
-Za późno teraz musisz mi powiedzieć. W przeciwnym razie nie dam ci spokoju- no to jestem na straconej pozycji.
A mogłem nie zaczynać tego tematu... No, ale teraz już klamka zapadła, muszę to z siebie wyrzucić.
-Tessa bo ja... Ja kochałem cię. I to wcale nie jak przyjaciółkę, to było mocniejsze uczucie i wiesz? Ono trwa nadal- wydusiłem w końcu.
Chowałem to w sobie tak długo i nawet trochę mi ulżyło, kiedy jej o tym powiedziałem, chociaż strasznie bałem się jak zareaguje.
-Harry...- patrzyła na mnie tymi swoimi wielkimi oczami, w których zaczynały zbierać się łzy- Ten rok bez ciebie, to był najgorszy czas w moim życiu. Teraz już wiem dlaczego mówi się, że doceniamy coś dopiero, kiedy to stracimy... Gdy byłam na tej wymianie dotarło do mnie, że to co do ciebie czuje to nie jest coś co można zignorować, dlatego jak wróciłam starałam się z tobą skontaktować. Zawsze byłeś dla mnie najbliższą osobą, tylko z tobą czuję, że tak naprawdę żyję. Kocham cię- wyznała. O kurwa! Co ona przed chwilą powiedziała? Kocha mnie?
Oficjalnie jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Mam ochotę skakać z radości. Tak bardzo bałem się jej powiedzieć o moich uczuciach, a okazuje się, że ona czuje to samo. To chyba najlepsze co mogło mnie w życiu spotkać.
Wykorzystując okazję zbliżyłem się do dziewczyny i ująłem jej twarz w dłonie. Gładziłem jej policzki aż w końcu złączyłem nasze usta w pocałunku.
W naszym pierwszym pocałunku.
Czekałem na niego tak długo, ale było warto. Przepełniony był różnymi emocjami i wydawał się nie mieć końca, ale wcale na to nie narzekałem, było to naprawdę cudowne uczucie. Ona była cudowna.
-Zamierzasz mnie tylko całować?- zapytała nagle przerywając tą cudowną chwilę.
-C-Co?- wydukałem zdezorientowany.
-Wiesz o co mi chodzi Harry- powiedziała uwodzicielskim tonem.
Nie mogłem uwierzyć. Tessa Young sama z siebie zaproponowała mi seks. Byłem trochę zaszokowany, bo nie spodziewałem się, że to wszystko potoczy się tak szybko.
-Mówisz poważnie?- chciałem się upewnić, na co ona pokiwała tylko głową.
No dobra. Wow. Nie byłem zbyt pewny czy to aby na pewno dobra decyzja, ale skoro ona jest przekonana...
-Może pojedziemy do mnie?- zaproponowałem po chwili.
-Nie wytrzymam tak długo- przyznała, przez co zaczynałem czuć coraz większe podniecenie.
Jak najszybciej dopłynąłem z powrotem do brzegu nie odrywając wzroku od Tessy.
Nie wiem nawet kiedy to się stało, ale po chwili oboje leżeliśmy na piasku niedaleko brzegu jeziora. Było małe prawdopodobieństwo, że ktoś tutaj przyjdzie więc mogliśmy sobie na to pozwolić.
Zabrałem się właśnie za ściąganie koszulki Tessy, ale wcześniej jeszcze raz upewniłem się, że na pewno chce to zrobić.
-Harry proszę cię, tak- powiedziała i z pożądaniem wpiła się w moje usta, zaplatając palce w moje włosy.
Nie wierzyłem, że to się właśnie dzieje, ale równocześnie bardzo tego chciałem. Sprawnie pozbyłem się bluzki dziewczyny, a następnie jej stanika sprawiając, że trochę się zawstydziła.
-Nie musisz się wstydzić, jesteś piękna- zapewniłem ją.
-Tylko, że ja nigdy... z nikim...- powiedziała drżącym głosem.
-To jeszcze lepiej- przygryzłem wargę i zacząłem składać mokre pocałunki wzdłuż jej obojczyków, a następnie przeniosłem się na szyję.
Czułem się cholernie dobrze wiedząc, że to jej pierwszy raz i, że zdecydowała się to zrobić właśnie ze mną.
Rozpiąłem swoje spodnie, a ona pociągnęła je niżej. Widziałem, że jej ruchy są trochę niepewne, ale to sprawiało, że czułem jeszcze większe pożądanie. Ostatecznie w końcu pozbyłem się dolnej części swojej garderoby, a następnie spódnicy Tess. Szybkim ruchem przejechałem palcem po jej łechtaczce sprawiając, że cicho jęknęła i rozszerzyła nogi. Wykorzystałem to i wsunąłem w nią swój palec sprawiając, że odchyliła głowę w tył. Kiedy przekonałem się, że jest już wystarczająco mokra odsunąłem się od niej na chwilę, ale tylko po to by odszukać w spodniach portfela i wyciągnąć z niego prezerwatywę.
Szybkim ruchem założyłem ją na moje twarde już przyrodzenie i z powrotem wróciłem do ust Tessy. Po chwili ostrożnie, ale zdecydowanie wszedłem w nią na co głośno jęknęła.
-Wszystko dobrze?- zapytałem wypuszczając powietrze.
-Tak. Proszę kontynuuj- mówiła drżącym głosem i owinęła ręce wokół mojej szyi przyciągając mnie bliżej.
Nie przestawałem się poruszać, z każdą sekundą czując coraz większą rozkosz. Ona za to z każdym moim ruchem jęczało coraz głośniej i coraz mocniej wbijała paznokcie w moje nagie plecy. Wyraz bólu zszedł z jej twarzy, a w zamian pojawiła się rozkosz. Oczy dziewczyny były błyszczące i pełne pożądania. Czy ja mówiłem już, że to najszczęśliwszy dzień mojego życia?
-Harry, jestem tak blisko- blondynka wydyszała w moją szyję.
Zmieniłem nieco kąt i poruszałem się jeszcze szybciej niż chwilę wcześniej przez co sprawiłem, że dziewczyna doszła wyginając plecy w łuk. Czułem jej drżące ciało pod sobą, kiedy nie przestawałem się poruszać. Po kilku głębszych pchnięciach i ja doznałem spełnienia. Wyszedłem z niej i rzuciłem się plecami na piasek obok starając się uspokoić oddech.
-Kocham cię Harry- wyszeptała odwracając głowę, by na mnie spojrzeć.
-Kocham cię Tessa- pochyliłem się by złożyć pocałunek na jej czole.
***
Miłość często spada na nas niespodziewanie. Zwykle długo tłumimy ją w sobie bojąc się, że nas przytłoczy, albo zniszczy nasze relacje z drugą osobą.
W przypadku moim i Tessy wszystko skończyło się lepiej niż mógłbym to sobie wymarzyć. Ona jest kobietą mojego życia i jestem tego pewien w stu procentach. Nikt nie mógłby dać mi tyle szczęścia co ta niewielka blond istota. Wiem, że gdyby nie ona teraz byłbym nikim. Wyciągnęła mnie z ciemności w jaką wpadłem na własne życzenie. Nigdy we mnie nie zwątpiła mimo licznych błędów jakie popełniałem. Czasem czuję, że na nią nie zasługuję, ale jedno jest pewne. Nikt nie pokocha jej bardziej niż ja. Szaleje na jej punkcie, wręcz mam jakąś obsesję. Nigdy nikomu nie pozwolę jej skrzywdzić. Jest najlepszym co mogło mnie w życiu spotkać i jestem gotów oddać za nią życie. Spędzę z nią wszystkie chwile jakie mi pozostały. Mimo, że jesteśmy jeszcze młodzi ja wiem, że z nią chcę być do końca i żadna siła nie będzie w stanie zniszczyć naszej miłości, bo ja i ona to jedno.
Bez siebie nie jesteśmy w stanie przetrwać.
Hejka!
Od czego by tu zacząć?
Wiemy, że dawno nic się tutaj nie pojawiało za co przepraszamy.
Pewnie zdziwią Was imiona użyte w opowiadaniu więc w kwestii wyjaśnienia:
Ta praca została napisana specjalnie na rzecz konkursu o wygranie całej książkowej serii After dlatego występuje tu Tessa i Harry.
Opowiadanie wygrało przez co jesteśmy bardzo szczęśliwe!!!
Mamy nadzieję, że Wam również spodoba się tak jak dziewczynom oceniającym je, dlatego prosimy o komentarze :D