czwartek, 9 kwietnia 2015

Loved you first

-Hej Lou! Co dziś robimy?- zawołał za mną mój przyjaciel Zack, kiedy wychodziłem z budynku uniwersytetu.
-Mamy przecież za chwilę trening. Ale potem możemy skoczyć razem na pizze.
-O Boże prawie zapomniałem o tym treningu- westchnął.
-Co ty byś beze mnie zrobił... Dzisiaj trener wybiera skład na mistrzostwa, więc trzeba się postarać.
-Dobra chodźmy już bo się spóźnimy- powiedział i pociągnął mnie w stronę boiska.
Szybko przebraliśmy się w nasze stroje sportowe i wybiegliśmy na murawę. Zrobiliśmy na początek kilka kółek, a potem rozgrzewkę. Po 30 minutach zaczęliśmy grę. Byłem kapitanem jednej drużyny, a Zack przeciwnej. Na boisku nie miało znaczenie to czy jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi, czy też nie. Dawaliśmy z siebie wszystko. Każdy przecież chciał być w wyjściowym składzie na mistrzostwach. W końcu trener zawołał wszystkich na zbiórkę. Po krótkiej "przemowie" zaczął wyczytywać nazwiska zawodników.
-Sean, John, Simon, Zack, Arthur, Max, Patrick, Logan, Charly, Jake i oczywiście,,, Louis- powiedział i pogratulował nam. Byłem tak szczęśliwy, że chciałem skakać z radości. Pracowałem na to w końcu dobre dwa lata. Postanowiłem jednak udawać, że nie obeszło mnie to zbytnio. Wolałem ukrywać swoje uczucia w środku. Wtedy nikt nie wykorzysta ich przeciwko mnie.
-Czyli pizza... Tam gdzie zawsze? Musimy uczcić dzisiejszy sukces!- wykrzyknął Zack, kiedy wyszliśmy już przebrani z szatni.
-Chodźmy już, bo umieram z głodu- powiedziałem i ruszyliśmy w stronę naszej ulubionej pizzerii. Spacer zajął nam kilka minut. Jak zawsze całą drogę rozmawialiśmy o wszystkim, czym tylko się dało. Zack to mój najlepszy przyjaciel, znamy się już dobre 5 lat i mogę mu powiedzieć o wszystkim, czego i tak nie robię zbyt często. Nawet z rodzicami nie mam tak dobrego kontaktu jak z nim. Nie wiem co bym bez niego zrobił. Zajęliśmy nasze stałe miejsce przy oknie i zamówiliśmy dwie pizze. Jedną z szynką, a drugą z kurczakiem.
-Ej patrz jaka śliczna- szepnąłem do Zack'a i pokazałem wzrokiem na blondynkę siedzącą kilka stolików dalej.
-Idź zagadaj- polecił.
-Nie, no wiesz ja... Niezbyt umiem...
-Gwarantuję ci, że jeśli tylko cię zobaczy to na ciebie poleci. Musisz tylko podejść i zagadać.
-Trzymaj kciuki- westchnąłem głęboko i wstałem z miejsca. Serce waliło mi jak oszalałe. Nigdy nie szło mi za dobrze gadanie z dziewczynami. Czasami one same mnie podrywały, ale ja jak to ja zawsze musiałem to spieprzyć. Teraz nie może tak być!
-Hej, jestem Louis- próbowałem nie pokazać jej jak bardzo się stresuję.
-Sarah- odpowiedziała z cudownym uśmiechem. Cała jest cudowna. Piękne, długie blond włosy, niebieskie oczy i cudowny uśmiech z dołeczkami.
-Mógłbym się dosiąść?- zapytałem uśmiechając się.
-Pewnie siadaj i tak jestem tutaj sama- udało się! Udało!
Rozmawiałem z dziewczyną już dobre kilka minut. Wydawała się naprawdę w porządku. Była miła, zabawna i oczywiście śliczna. Dowiedziałem się, że studiuje na sąsiedniej uczelni na kierunku medycznym. I co najważniejsze nie ma chłopaka. Chwilę jeszcze pogadaliśmy po czym wymieniliśmy się numerami, a ja wróciłem do mojego przyjaciela, kiedy blondynka opuściła budynek pizzerii.
-I jak było?- zapytał od razu.
-Jest super i nawet mam jej numer- powiedziałem i pomachałem mu przed twarzą moją komórką.
-Nie no, gratulacje.
-Kurde, ale ona jest boska.
-Ej dobra stary, przystopuj.
-Rozmawiałem z nią tylko kilkanaście minut, ale czuję, że może być z tego coś więcej- wyjaśniłem.
-Ohoho Tomlinson się zakochał.
Siedzieliśmy tak i gadaliśmy jeszcze jakiś czas. W końcu jednak zdecydowaliśmy, że czas już wracać do domu. Od tamtego miejsca do mieszkania miałem jakieś 10 minut spacerem, więc postanowiłem, że się przejdę. Ciągle jednak miałem w głowie dzisiejsze spotkanie z Sarah. Zack chyba miał racje... Ja się zakochałem. Pierwszy raz zdarzyło mi się coś takiego. Ciągle o niej myślałem, a w uszach noon stop słyszałem jej cudowny głos i śmiech. Szedłem tak zamyślony, że prawie wpadłem pod przejeżdżający samochód. Nie powiem trochę się przestraszyłem, ale udałem, że nie obeszło mnie to i szedłem dalej. Kierowca zaczął coś kląć, ale olałem go. W końcu dotarłem do domu.
-Wróciłem!- ogłosiłem na wejściu.
-Już myślałam, że nie wrócisz- pojawiła się koło mnie moja mama- A teraz musisz zaopiekować się Alex, bo my z ojcem wychodzimy- ogłosiła.
Alex to moja młodsza siostra, ma trzy latka. Rodzice zrobili sobie nowe dziecko, a mnie wynajęli jako darmową niańkę. Kocham moją siostrzyczkę, ale to jest lekka przesada. Mam dwadzieścia lat i własne życie, a wychodzi na to, że muszę niańczyć Alex przez cały czas. Niechętnie, ale oczywiście zgodziłem się na "prośbę" mamy. Poszedłem do swojego pokoju i szybko przebrałem się w jakieś wygodniejsze ciuchy. Rzuciłem zużyte ubrania do prania i poszedłem do kuchni. Zastałem tam moich rodziców szykujących się na kolejną romantyczną kolację i Alex bawiącą się lalkami na podłodze.
-Kiedy wrócicie?- zapytałem siadając przy stole.
-Nie czekaj na nas, ale pamiętaj Alex ma być w łóżku najpóźniej o dziewiątej.
-Przecież wiem. Tyle razy już się nią opiekowałem, że umiem to robić- powiedziałem z nutką ironii.
Po kilkunastu minutach rodzice opuścili dom, a ja zostałem sam z moją siostrą. Usiadłem koło niej na podłodze.
-Co dzisiaj robimy Alex?
-Pobawiś się źe mną w dom?- zapytała słodko.
Oczywiście zgodziłem się i już po chwili z kilku krzeseł i dużego koca powstał nasz domek. Usiadłem wygodnie na podłodze, a moją siostra biegała w kółko jak oszalała. Ja nie wiem skąd te dzieci mają tyle energii. Ja to już dawno bym padł na twarz. Po godzinie zabawy w końcu jej się znudziło.
-Oglądamy telewizior?- powiedziała i pobiegła do salonu. Niestety zostało mi tylko włączyć jej jakąś kreskówkę. Sam zabrałem się jednak za sprzątanie całego bałaganu powstałego w kuchni. Po skończonej pracy wróciłem do Alex i usadowiłem się wygodnie na kanapie. Nagle mój telefon zawibrował. Odblokowałem go i zobaczyłem, że dostałem nową wiadomość.
Sarah: Czyli to ja muszę być tą pierwszą odważną, która napisze? :)
Lou: Przepraszam, miałem napisać, ale muszę opiekować się siostrą.
Sarah: Jej, jak słodko *.*
O brawo Lou właśnie u niej zapunktowałeś.
-Pisieś ze swoją dziewciną?- zaciekawiła się Alex.
-A to nie twoja sprawa. Zajmij się tam lepiej telewizorem- powiedziałem i odwróciłem jej głowę w stronę ekranu. Dalej pisałem z Sarah. Umówiłem się z nią nawet jutro na randkę. Świetnie mi się z nią gadało. Nawet nie wiem kiedy to minęło, ale była 20: 55.
-Musisz iść spać- poinformowałem moja siostrę
-Nie! Ja nie ce- protestowała.
Po kilkunastominutowej walce w końcu udało mi się przebrać ją w piżamę i położyć do łóżka. Sam wróciłem do swojego pokoju i rzuciłem się na łóżko. Znowu zacząłem pisać z Sarah. Naprawdę świetnie mi się z nią gadało. Może znamy się dosłownie kilka godzin, ale ja mam wrażenie gdybyśmy byli dla siebie stworzeni. Nawet się nie obejrzałem, a na zegarku wybiła północ. Stwierdziłem, że chyba najwyższy czas w końcu się położyć, bo przecież o szóstej czekała mnie pobudka. Przebrałem się szybko w ciuchy do spania, wcześniej biorąc szybki prysznic i wskoczyłem pod kołdrę. W tym momencie usłyszałem otwierające się drzwi frontowe i śmiechy moich rodziców. Po ich głosach i tych świetnych humorach dało się wyczuć, że są co najmniej wstawieni. Wiedziałem co teraz zamierzają robić, więc szybo włożyłem słuchawki do uszu i włączyłem swoją ulubioną playlistę. Wymieniłem jeszcze kilka wiadomości z Sarah, po czym w końcu zasnąłem.

Kolejne dni mijały mi bardzo szybko, a to wszystko za sprawą cudownej dziewczyny, która teraz jest moja i tylko moja. Spędzałem z Sarah każdą wolną chwilę. Oczywiście nie zapomniałem także o moim przyjacielu, bo z nim również spędzałem sporo czasu. Siedziałem właśnie w domu i uczyłem się do ważnego egzaminu. Niestety nie mogłem się skupić, bo wszelkie moje myśli zaprzątała prześliczna blondynka. Spotkało mnie wielkie szczęście, że ja poznałem. Myślę, że to właśnie ta jedyna, ta prawdziwa miłość. Moją "naukę" przerwał dźwięk telefonu. Dostałem SMSa od mojej ukochanej.
Sarah: Wiem, że jesteś zajęty nauką, ale ja tak strasznie za tobą tęsknię :*
Lou: Uwierz mi, że 1000 razy bardziej wolałbym teraz siedzieć gdzieś z tobą niż z nosem w książkach <3
Sarah: Tak bardzo cię kocham <33
Lou: Wiesz, że ja ciebie bardziej. Gdy tylko zdam ten pieprzony egzamin wszystko sobie nadrobimy :**
Sarah: Mam taką nadzieję misiaczku <3
Przez takie wiadomości na mojej twarzy od razu pojawiał się ogromny uśmiech. Byłem taki szczęśliwy, że ją mam. Nigdy tego nikomu nie mówiłem, ale strasznie bałem się pokazywać komukolwiek moje uczucia. Myślałem, że uznają je za moją słabość i wykorzystają przeciwko mnie. Dusiłem w sobie wszystko. Szczęście, smutek, gniew. Zawsze zachowywałem kamienną twarz. Czasami nawet odseparowywałem się od wszystkich. Nie chciałem się po prostu przywiązywać. Zaufałem tylko jednej osobie. Zack'owi. Jest moim jedynym prawdziwym przyjacielem. Teraz wiem, że było to co najmniej głupie. Jestem zakochany, szczęśliwy i chcę żeby cały świat o tym wiedział. Widocznie potrzebowałem tej właściwej osoby, żeby się w końcu otworzyć.

Nadszedł dzień tego feralnego egzaminu. W sumie to nie było, aż tak źle jak się tego spodziewałem. Dużo się uczyłem i mam nadzieję, że się to opłaci.
-Robimy dziś jakiś wypad na miasto?- zapytał mój przyjaciel.
-Znasz moją odpowiedź. Pewnie, że idziemy.
-Masz szczęście, że się zgodziłeś, bo ostatnio coś mnie zaniedbujesz- zaśmiał się.
-Sorka, wiesz jak jest.
-Rozumiem, rozumiem.
Zdecydowaliśmy w końcu, że pójdziemy do tej samej pizzerii, do której mieliśmy zwyczaj zawsze chodzić. Strasznie lubiłem to miejsce, a odkąd spotkałem tam Sarah to lubię je jeszcze bardziej. Zajęliśmy nasze stałe miejsca i zamówiliśmy dla siebie jedzenie i napoje.
-No to opowiadaj, jak ci się układa z tą lasią?- zapytał Zack, biorąc do ust kawałek pizzy.
-Co ja ci mam powiedzieć. Jest cudowna, wyjątkowa i moja. Wiesz ja chyba naprawdę się zakochałem i to tak mocno, mocno.
-Na wszystkich przychodzi czas- zaśmiał się.
-No, a ja w końcu się doczekałem.
-Widać, że jesteś szczęśliwy. Już dawno cię takiego wesołego nie widziałem.
-Nawet nie wiesz jak bardzo jestem szczęśliwy. Myślę, że Sarah to właśnie ta jedyna.
-Wow stary przystopuj trochę. Znacie się dopiero jakiś miesiąc- stwierdził.
-Ale ja wcale nie chcę. Zakochałem się, jestem szczęśliwy i chcę żeby to trwało wiecznie.
Rozmawialiśmy potem jeszcze z dobrą godzinę. Cały czas mówiłem jaki jestem szczęśliwy z Sarah, a Zack cieszył się moim szczęściem razem ze mną. Cieszę się, że mam takiego przyjaciela. Mogę mu powiedzieć o wszystkim, a on mnie wysłucha, wesprze, doradzi, ale i pośmieje się ze mną i takie tam różnie inne przyjacielskie rzeczy. Uważam, że przyjaciel to naprawdę wielki skarb. Nie wyobrażam sobie nawet życia bez przyjaźni. Chyba nikt nie umiałby funkcjonować bez chociażby jednej bliskiej osoby. Po naszym spotkaniu wróciłem do domu. Od razu poszedłem do swojego pokoju i napisałem do pięknej, blond dziewczyny.
Lou: Jak minął dzień mojej najwspanialszej? :*
Sarah: Kiepsko, bo bez mojego kochanego misiaczka <33
Lou: Co powiesz, żeby jutro to nadrobić?
Sarah: Ja bardzo chętnie, tylko powiedź gdzie i kiedy :)
Lou: Tam gdzie zawsze, o tej co zawsze?
Sarah: Będę na pewno :**
Wymieniliśmy jeszcze kilka równie słodkich wiadomości po czym poszedłem do kuchni, by spotkać się z moją rodzinką.
-Jak ci dzisiaj poszły testy?- zapytała mama, karmiąc Alex.
-Dobrze, ale odkąd cię cokolwiek interesuję?
-Jak to odkąd? Od zawsze.
-Aha, dobrze wiedzieć.
-Czemu jesteś taki opryskliwy?- zapytała zdziwiona.
-Opryskliwy? Proszę cię mamo nie pogrążaj się. Jestem taki od zawsze, więc nie wiem czemu się tak dziwisz. Właśnie widać jak bardzo cię interesuję. Lepiej powiedz od razu, że chcesz, żebym zajął się Alex- powiedziałem prawie na jednym tchu.
-Wcale nie o to mi chodzi.
-Naprawdę? To dlaczego się tak wystroiłaś? Może zamierzałaś się bawić z małą w księżniczki co?- zapytałem ironicznie.
-No dobrze masz rację. Czy mógłbyś się nią zająć?- uległa w końcu.
-A mam inne wyjście?
Ostatecznie skończyłem znowu niańcząc Alex. Położyłem ją spać jak zwykle o dziewiątej i sam też poszedłem do swojego pokoju. Włączyłem laptopa i zacząłem przeglądać różne stronki. Tak spędziłem czas aż do powrotu rodziców. Poszedłem się wykąpać, po czym położyłem się do łóżka. Jak zwykle ze słuchawkami w uszach zasnąłem.

Dzisiaj spotykam się z Sarah. Odpuściłem sobie szkołę, bo stwierdziłem, że należy mi się jeden dzień odpoczynku. Zrobiłem sobie śniadanie i zasiadłem przed telewizorem. Strasznie cieszę się na dzisiejsze spotkanie. Nie widziałem się z Sarah prawie tydzień przez te wszystkie egzaminy, a kiedy ja miałem chwilę czasu to ona była zajęta. Oczywiście rozumiałem to. Kiedy skończyłem oglądać telewizję była dopiero 13:45, ale postanowiłem się już zbierać. Wybrałem jakieś ładne ciuchy i szybko się przebrałem. Wziąłem ze sobą pieniądze, telefon i wyszedłem z domu. Miałem zamiar kupić coś dla Sarah. Chodziłem po różnych sklepach, ale nic ciekawego nie rzuciło mi się w oczy. Postanowiłem w końcu kupić jej kolczyki z naszymi inicjałami. Wszedłem do pierwszego lepszego jubilera mając nadzieję, że będzie miał taką biżuterię. Powiedziałem mu co chciałbym dostać, a on poszedł na zaplecze. Długo nie wracał, ale kiedy w końcu się zjawił pokazał mi parę ślicznych złotych kolczyków. Jeden był w kształcie litery "L", a drugi "S". Poprosiłem o zapakowanie i zapłaciłem należną sumę. Kiedy opuściłam sklep dochodziła właśnie 17. Poszedłem szybko na umówione miejsce spotkania. Wszedłem do środka i zobaczyłem czekającą już dziewczynę. Ucałowałem ją na powitanie i zająłem obok niej miejsce. Długo rozmawialiśmy. Miałem jej dać właśnie prezent, kiedy ona poinformowała mnie, że musi iść do toalety. Wyszła zostawiając na stoliku swój telefon. Nagle urządzenie zawibrowało i wiedziałem, że właśnie dostała wiadomość. Strasznie ciekawiło mnie od kogo to. Długo się zastanawiałem, ale w końcu postanowiłem to sprawdzić. Wiem, że źle zrobiłem, ale myślałem, że skoro jesteśmy parą nie powinniśmy mieć przed sobą żadnych tajemnic. Odblokowałem komórkę i zobaczyłem, że ten SMS był od Zack'a.
Zack: Hej kochanie :* Jesteś jeszcze z Lou czy możemy się spotkać i troszkę się pobawić? <3
Czytałem tą wiadomość kilka razy, ale nadal nie mogłem uwierzyć w to co widzę. Cały mój świat zawalił mi się na głowę w jednej chwili. Przewinąłem kilka wiadomości wyżej i było tego znacznie więcej. Słodkie buźki, słodkie słówka. Jak oni mogli. Byli dla mnie oboje najważniejszymi osobami, a zrobili mi takie świństwo. Nienawidzę ich. Nienawidzę! Odłożyłem telefon na miejsce, zostawiłem jeszcze prezent dla niej i szybko opuściłem pizzerie. Nie chcę jej znać. Nie chcę znać też jego. Poczułem jak moje oczy zaczynają się szklić. Nie mogę płakać, nie tutaj. Wiedziałem żeby nie pokazywać uczuć. Wiedziałem, że zawsze musi się to skończyć źle. Ale dlaczego to zawsze ja muszę cierpieć? Czułem ogromny smutek, ale i wielką, narastającą wściekłość. Biegłem do domu szybko, nie zważając na nikogo, ani na nic. Łzy zaczynały mi już cieknąć po policzkach. Pierwszy raz otworzyłem się przed dziewczyną, zaufałem i co.. Nic kurwa. Teraz cierpię. Mam za swoje. Byłem głupi. Od zawsze ukrywałem uczucia i było dobrze, a teraz nagle zachciało mi się miłości i szczęścia. Idiota. Wbiegłem do domu nic nie mówiąc. Od razu pobiegłem do swojego pokoju i po prostu się rozryczałem. Płakałem jak jakieś dziecko. Zajęło mi to dobre dwie godziny aż w końcu się ogarnąłem. Po histerii i płaczu przyszła kolej na wściekłość. Na złość, która w tym momencie skupiła się na Zack'u. Poszedłem do przedpokoju i niepostrzeżenie z torebki mamy wyciągnąłem mały scyzoryk. Zawsze nosiła go przy sobie na wszelki wypadek. Ogarnęła mnie taka wściekłość, że nie umiałem racjonalnie myśleć. Wybiegłem z domu i skierowałem się w stronę mieszkania mojego "przyjaciela". W głowie miałem tylko tego SMSa, który doprowadzał mnie do szału. Jak on mógł mi to zrobić? Przecież wiedział jaka Sarah jest dla mnie ważna. Ile dla mnie znaczyła, że była pierwszą osobą, którą pokochałem. W końcu dotarłem pod drzwi jego domu. Zadzwoniłem kilka razy dzwonkiem. Nie otwierał. Pewnie zabawia się teraz ostro z moją dziewczyną. Pff raczej z tą dziwką bo takie miano jej się teraz należy. Zadzwoniłem jeszcze kilka razy. W końcu drzwi uchyliły się, a w nich stanął Zack.
-Hej stary nie mogę za bardzo teraz gadać, to coś ważnego?- zapytał jak gdyby nigdy nic.
-Wszystko już wiem! Wiem Kurwa! Jak mogłeś?! Ty dupku!- wydarłem się i z całej siły wbiłem mu scyzoryk w brzuch.

                                                                                                                                                           

Hejcia wszystkim :)
Przepraszamy, że tak długo nic tutaj nie dodawałyśmy, ale szkoła i te sprawy...
Komentujcie :D Z kim chcecie następnego imagina?



8 komentarzy:

  1. :0 omg...omg!..omg!!!!!!!!!!!!
    O fuck!!!!
    Przepraszam, ale nwm jak inaczej wyrazić to co czuje..
    Fakt ma za swoje, ale..
    Uhg...czekam na ciągdlaszy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. oooo takie końca się nie spodziewałam i sie ciesze. To coś innego ale mam nadzieje że bd ciąg dalszy x

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudne to aż się po płakałam ze wzruszenia.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiem dlaczego ale ten imagin skojarzył mi się z teledyskiem i piosenką:
    Rozbójnik Alibaba ft. Chada, Kroolik Underwood - Zosia
    XD

    OdpowiedzUsuń