-Kocham cię Harry- wydyszała do mojego ucha Hannah, z którą
właśnie spędziłem upojne chwile.
-Ja ciebie też- powiedziałem nadal muskając jej piersi.
"Kocham" ją tak samo jak Kelly, Jade, Emily i Kathy
czyli prawie w ogóle. Jestem jeszcze młody i przystojny. Nie mogę się przecież
marnować w związku. A one? Są bardziej moimi dziewczynkami do zabawy, ale na
szczęście nie do końca zdają sobie z tego sprawę. Myślą, że żyjemy tak jakby w
wolnym związku. Może dla nich on istnieje, ale nie dla mnie. Nic nie czuję do
tych dziewczyn poza pożądaniem. Lubię się dobrze zabawić, a one mi w tym
pomagają. W zamian mają ten przywilej, że spotykają się z najlepszym facetem na
całej uczelni. Większość dziewczyn może sobie tylko o tym pomarzyć. Nie są dla
mnie wystarczająco dobre. Przeważnie są z nich jakieś pasztety, albo kujonki, a
często nawet dwa w jednym. Czasami trafi się lepsza sztuka, ale po dwóch
minutach rozmowy okazuje się, że to okropna cnotka. Nie lubię takich dziewczyn.
Kobieta musi wiedzieć czego chce, musi być odważna, spontaniczna i szalona. Z
takimi zabawa jest najlepsza.
Całą poprzednią noc spędziłem z Hannah. Oczywiście było bardzo
miło. Jednak zaraz z samego rana pozbierałem swoje rzeczy i wróciłem do małego
mieszkania w centrum miasta. Mieszkałem sam więc nie była mi potrzebna jakaś
willa. Dodatkowo swój wolny czas poświęcałem na dziewczyny i imprezy, a do domu
wracałem tylko po to żeby się umyć i przebrać.
Wziąłem szybki, odświeżający prysznic, przebrałem się w czyste
ubrania i już musiałem wychodzić, bo czekały mnie wykłady na uczelni. Zabrałem
najpotrzebniejsze rzeczy i autobusem pojechałem pod uniwersytet. Miałem jeszcze
trochę czasu, więc mogłem sobie pozwolić na to, żeby wstąpić do pobliskiej
kawiarni. Zamówiłem kawę na wynos i małą drożdżówkę. Jak na razie musi
wystarczyć jako śniadanie. Wyszedłem z kawiarni i ruszyłem w stronę uczelni.
Już miałem otwierać drzwi prowadzące do środka, kiedy ktoś po drugiej stronie
zrobił to za mnie, przez co dość mocno oberwałem. Ledwo co utrzymałem się na
nogach.
-Przepraszam, ja nie chciałam, nie wiedziałam, że ktoś tutaj stoi,
przepraszam- tłumaczyła się sprawczyni całego wypadku. Była to niezbyt wysoka
blondynka, włosy średniej długości związane miała w warkocz. Jej niebieskie
oczy znajdowały się za okularami z czarnymi oprawkami, dodatkowo na twarzy
gdzie niegdzie można było dostrzec piegi. Nie była brzydka, ale to raczej nie
mój typ. Głównie przez to, że była ubrana w dość szerokie rzeczy, które ani
trochę nie uwydatniały jej kształtów.
-Okej, żyję- powiedziałem obojętnie.
-Mam na imię Laura, jestem nowa, a ty? Długo już się tutaj
uczysz?- szczerze mówiąc to trochę mnie zdziwiła. Nie wyglądała na taką, która
dużo gada i to jeszcze z całkiem obcym chłopakiem, którego przed chwilą o mało
nie zabiła. No, ale to w końcu ja Harry Styles, tak właśnie działam na
dziewczyny.
-Jestem Harry, studiuje na wydziale muzycznym, na drugim roku. Ale
dlaczego jesteś nowa, przecież jest prawie połowa semestru?- odpowiedziałem,
lekko się uśmiechając, bo dobrze wiedziałem jak mój uśmiech działa na kobiety.
Zaraz robi im się mokro. Może i Laura nie interesowała mnie fizycznie, ale
zabawić zawsze się można. Może być nawet śmiesznie.
-Musiałam się przeprowadzić, ale zgodzili się mnie przyjąć w
połowie roku. Wygląda na to, że będziemy chodzić razem na niektóre wykłady. Co
prawda studiuję psychologię, ale mam też dodatkowe zajęcia muzyczne- również
się uśmiechnęła.
-Harry kotku!- usłyszałem głos Emily, która szła właśnie w moją
stronę- Z kim ty rozmawiasz? Kto to w ogóle jest?- zmarszczyła brwi.
-To jest Laura. Nasza nowa koleżanka- powiedziałem mrugając do
niej jednym okiem, a ta od razu złapała o co mi chodzi.
-Jesteś nowa? Nigdy wcześniej cię tutaj nie widziałam?- zaczęła
wypytywać Emily.
-Tak, niedawno się przeprowadziłam i teraz będę się tutaj uczyła-
powiedziała nowa.
-Ja już chyba pójdę, na razie- powiedziałem, bo ta rozmowa
zaczynała mnie powoli nudzić. Za chwilę zaczynają się moje wykłady. Poszedłem
więc pod odpowiednią salę. Tam spotkałem Kelly, która chodzi ze mną na
większość zajęć.
-Cześć Harry’uś- rzuciła mi się na szyję i pocałowała. Oczywiście
odwzajemniłem to, nie zważając na ludzi dookoła.
-Wpadniesz dzisiaj do mnie? No wiesz jestem sama- zaproponowała,
ponętnie oblizując usta.
-Pewnie, wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć- zaśmiałem się, a
po moim ciele przeszedł mały dreszcz na myśl o dzisiejszych igraszkach.
-Panie Styles, nie wypada się tak obściskiwać w szkole- przerwał
nam profesor. Był dość stary, ale można powiedzieć, że go "lubię".
Każdy u niego na wykładach robił co chciał.
-Wiem, że jest pan tylko zazdrosny- powiedziałem, przelotnie się
uśmiechając.
-Jak zawsze bezczelny- skomentował, wszedł na salę i zajął miejsce
za biurkiem. Ja również wszedłem do środka i usadowiłem się w swojej ławce.
Zaraz obok mnie usiadła Kelly. Wykład jakoś niezbyt mnie interesował, więc
postanowiłem zając się moją przyjaciółką, a że siedzieliśmy na samym końcu było
to jak najbardziej możliwe. Jeździłem dłonią od jej kolana w górę i z powrotem.
Dotykałem ją gdzie tylko chciałem. Patrzyłem tylko jak bardzo stara się, żeby
nie było widać, jak jest jej dobrze. Trochę nawet chciało mi się z tego śmiać.
Mógłbym jej tutaj teraz zrobić palcówkę, a ona by nie zaprotestowała.
-Przepraszam panie profesorze za spóźnienie, ale trochę się
zgubiłam- naszą, a raczej moją zabawę przerwała znana mi już blondynka, która
właśnie wpadła na salę.
-Proszę siadać panno...
-Flower- dokończyła za staruszka. Rozglądała się chwilę po
pomieszczeniu szukając dla siebie odpowiedniego miejsca. W duchu modliłem się
tylko, żeby mnie nie zauważyła. Nie żebym był jakimś chamem, ale nie mam ochoty
się jakoś z nią zaprzyjaźniać, a poza tym mam teraz inne zajęcia z Kelly.
Niestety moje modlitwy poszły na marne.
-Tutaj wolne?- zapytała.
-Ymm... w zasadzie do siedzi tutaj mój plecak, ale jak już
musisz to siadaj- powiedziałem obojętnie. Większość ludzi po takim tekście
odpuściłaby i odeszła, no ale nie ona.
-Uuu Harry, nie wiedziałem, że w takich też gustujesz- zaśmiał się
chłopak siedzący dwa rzędy przede mną.
-Zamknij się Stan, bo pożałujesz- lekko się wkurzyłem, a to
wszystko przez tą laskę. Jak tak dalej pójdzie to zniszczy mi cała reputację.
Rozumiem, że mogłem jej się spodobać, bo kto by mi się oparł, no ale bez
przesady.
-Proszę o cisze!- odezwał się wykładowca, tym samym przerywając
naszą wymianę zdań.
Reszta dnia minęła mi dość spokojnie, chociaż musiałem też kilka
razy spławiać Laurę. Przez to, że jest nowa byłem dość delikatny, ale jeśli to
nie poskutkuję, będę musiał użyć innych metod. Nie chcę się z nią spotykać, ale
ona chyba tego nie rozumie. Cały czas za mną chodzi. Lubię być doceniany przez
kobiety, no ale bez przesady. To robi się już trochę dziwne. Gdyby mogła pewnie
nawet do łazienki by za mną poszła. W sumie to wydaje się dość spoko, ale
niestety jej wygląd ją skreśla. Wiem, że to strasznie powierzchowne, ale długo
pracowałem na swoją reputację i nie mogę tego teraz zaprzepaścić.
Po wszystkich skończonych zajęciach spotkałem się z Kelly. Jak się
wcześniej umówiliśmy poszliśmy do niej. Była tak napalona, że wszystko zaczęło
się już w przedpokoju. Kurwa kocham swoje życie! Bo czego chcieć więcej? Uroda,
kobiety, które zawsze są chętne. No po prosu żyć nie umierać.
Kilkanaście następnych dni minęło mi zwyczajnie. Szkoła,
dziewczyny, imprezy, seks, dziewczyny, szkoła. W sumie to nic nowego.
Siedziałem właśnie w mojej ulubionej kawiarni i jadłem moje
"śniadanie", popijając kawę. Ostatnia noc nieźle mnie wymęczyła, więc
musiałem się jakoś rozbudzić. Po skończonym posiłku zmuszony byłem do pójścia
na wykłady. Przed uczelnią spotkałem jednak Laurę. Była całkiem inna niż
zawsze. Przygnębiona i smutna. Zdziwiło mnie to trochę, bo przez ostatni czas
uśmiech prawie nie schodził z jej twarzy. Teraz pewnie się zdziwicie, ale
podszedłem do niej. Nie wiem dlaczego to zrobiłem, po prostu jakoś tak wyszło.
-Co się stało?- zapytałem, a ona spojrzała na mnie zaskoczona.
-Nic, a co miało się stać?- powiedziała wymuszając uśmiech.
-Nie udawaj, widziałem, że jesteś smutna.
-Nie zrozumiesz tego.
-No jeśli nie powiesz, to na pewno nie zrozumiem- próbowałem ją
jakoś przekonać do mówienia.
-Ugh... Po prostu... to głupie... Chodzę tutaj już trzy tygodnie,
a nadal z nikim nie mogę się zaprzyjaźnić.
-To nie jest jeszcze tragedia.
-Mówiłam, że nie zrozumiesz. Jesteś przystojny, lubiany i
wszystkie dziewczyny się do ciebie ślinią. Nie wiem nawet dlaczego ze mną
rozmawiasz- wyznała.
-Uważasz, że jestem przystojny?- podpuszczałem ją. Lubię słuchać
komplementów na swój temat.
-Tak. Strasznie mi się podobasz. Dlatego w pierwszy dzień tak za
tobą chodziłam. Myślałam, że może się zaprzyjaźnimy czy coś, ale teraz wiem, że
tak nie będzie.
-To nie jest łatwe. Ale tak, masz rację, raczej nic z tego nie
będzie, przepraszam jeśli dałem ci jakąś nadzieję.
-Spoko. A teraz przepraszam, muszę już iść, dopóki mam jeszcze resztki
godności- powiedziała i odeszła, zostawiając mnie samego. Przez chwilę czułem
lekkie wyrzuty sumienia, ale potem spotkałem się z Emily i wszystko mi
przeszło.
Minęły kolejne dni mojej codziennej rutyny. Dzisiaj przynajmniej
jest sobota. Nie muszę iść na żadne wykłady. W końcu jakoś porządnie się
zabawię. Kumple z uczelni organizują imprezę i oczywiście jestem zaproszony.
Było już dość późno więc zacząłem się szykować. W zwyczaju mam raczej lekkie
spóźnienia, bo lubię jak wszyscy na mnie patrzą, kiedy w końcu się zjawię.
Wybrałem czarne, lekko obcisłe spodnie, koszulkę z krótkim rękawem
w tym samym kolorze i na to skórzaną kurtkę. Założyłem też moje białe nike,
spryskałem swoje ciało perfumami i poprawiłem włosy. Byłem gotowy do wyjścia.
Chcąc nie chcąc musiałem pojechać samochodem. Kumpel mieszka kilka kilometrów
za miastem i na pewno nie będę się tam tłukł autobusem. A swoim autkiem to
zawsze można dojechać gdzie się chce.
Dotarłem na miejsce tak jak planowałem, z lekkim spóźnieniem.
Wszedłem do środka nawet nie pukając, bo i tak nikt by tego nie usłyszał. Przez
chwile wszystkie oczy w pomieszczeniu skierowały się w moją stronę, a ja tylko
uśmiechnąłem się cwaniacko i wszedłem dalej.
-No w końcu jesteś, już myślałem, że mnie wystawiłeś- przywitał
mnie Max.
-Nie no stary, przecież wiesz, że ja na imprezkę to zawsze wbiję-
zaśmiałem się.
-No to się zabawmy- mrugnął do mnie i już wiedziałem, że
przygotował coś specjalnego. Poszedłem za nim do ogrodu, gdzie było jeszcze
dwóch innych chłopaków. Max wyciągnął z kieszeni kilka woreczków z marihuaną i
wręczył je każdemu. O tak! Lubię sobie czasami zapalić. To mnie odpręża i
sprawia, że świat wygląda całkiem inaczej. Wypaliłem przygotowanego skręta i
wróciłem do środka. Tam wypiłem kilka drinków, po czym ruszyłem na poszukiwania
jakiejś fajnej laski. Nie trwało to długo. Od razu znalazło się kilka chętnych.
Niestety musiałem wybrać tylko jedną. Max udostępnił nam jeden z pokoi na górze
i razem się zabawiliśmy. Po skończonym numerku wróciłem do reszty. Znowu wypiłem
kilka drinków i nie powiem, byłem już lekko wstawiony. Jednak bawiłem się tak
dobrze, że nie mogłem przestać. Kolejny skręt, a zaraz potem drink i następna
panienka. Tak zleciała mi prawie cała noc. O 3 nad ranem Max ogłosił, że
impreza skończona. Oczywiście byłem lekko niezadowolony, jednak musiałem wracać
do domu. Byłem pijany, a do tego na haju, ale musiałem jechać samochodem. Wiem,
że to strasznie głupie, ale co miałem innego zrobić. Wsiadłem do auta i dość
ostrożnie kierowałem się w stronę domu. W pewnym momencie poczułem pewne
zaćmienie. To przez ten alkohol. Ręce mi się trzęsły, a oczy zamykały, jednak
jechałem dalej. Nagle wszystko się skończyło. Zobaczyłem dwa światła pędzące
prosto na mnie, a zaraz potem usłyszałem okropny hałas i ból, który sprawił, że
straciłem przytomność.
Minęły dwa miesiące od tamtej imprezy. Wczoraj zostałem wypisany
ze szpitala, jednak całe moje życie legło w gruzach. Spowodowałem wypadek, w
którym to właśnie ja ucierpiałem najbardziej. Jestem sparaliżowany od pasa w
dół. Muszę jeździć na wózku inwalidzkim. Mimo ciężkiej rehabilitacji lekarze
dają mi marne szanse, na to, że kiedykolwiek jeszcze stanę na własne nogi.
Najgorsze w tym wszystkim jest jednak to, że wszyscy się ode mnie odwrócili.
Hannah, Kelly, Emily, Jade i Kathy odwiedziły mnie może dwa razy. Wszystkich,
których miałem za kumpli po prostu mnie olali. Teraz kiedy nie wyrywam już
panienek nie jestem wart ich "przyjaźni". Byłem młody i przystojny.
Myślałem, że mogę mieć co chcę, a tak na prawdę nie miałem zupełnie nic. To wszystko
było tylko złudzeniem. Ludzie mnie szanowali, bo byłem przystojny i umiałem
sobie poradzić, a teraz... Teraz jestem nikim. Zwykła kaleka, która już nic nie
zrobi i zdana jest na łaskę innych. Równie dobrze mogę się teraz zabić, bo i
tak nie mam po co żyć.
-Wszystko dobrze synku?- zapytała moja mama, z troską. A właśnie
moja mama. Musi mi teraz usługiwać, kiedy to właśnie ja powinienem się nią
opiekować. To wszystko nie ma sensu.
-Tak, możesz już iść. Poradzę sobie sam- powiedziałem, kiedy
dotarliśmy pod uczelnię. Musiałem wrócić na studia, bo nie mogę zawalić roku.
-Jakby coś się działo to dzwoń.
-Dobrze, dziękuję. Kocham cię- posłałem jej uśmiech i pojechałem w
stronę wejścia. Z pomocą ludzi, których wcześniej nawet nie zauważałem jakoś
dotarłem pod odpowiednią salę. Stałą tam Kelly. Miałem nadzieję, że podejdzie,
przytuli mnie, albo coś tak jak dawniej. Ona jednak stała i udawała, że mnie
nie widzi. To strasznie bolało.
-No i co Styles, teraz już nie poruchasz?- zaśmiał się Stan.
Chciałem mu coś odpowiedzieć, jednak ktoś mnie uprzedził.
-Spadaj stąd i zostaw go w spokoju!- to była Laura. Kompletnie się
tego nie spodziewałem. Jeszcze bardziej zdziwił mnie jej wygląd. Nie było mnie
dwa miesiące, a ona tak bardzo się zmieniła. Zapuściła włosy, okulary zamieniła
na soczewki i ładnie się umalowała. Założyła również bardziej kobiece ubrania.
W tym momencie po prostu zaparło mi dech w piersiach.
-Zapraszam wszystkich do środka- powiedział wykładowca, który
właśnie się zjawił. Z nie małą trudnością wjechałem na salę. Zająłem jakiej
miejsce blisko wejścia, żeby zbytnio się nie wysilać i czekałem na to co będzie
dalej.
-Tutaj wolne?- zapytała Laura.
-Ymm... tak- powiedziałem dość nieśmiało jak na mnie. Dziewczyna
zajęła miejsce zaraz obok mnie i rozpakowała swoje rzeczy.
-Jak się czujesz?- zaczęła.
-Jak kaleka. A tak w ogóle to dzięki... no wiesz za tamto.
-Nie ma sprawy- uśmiechnęła się.
-Wiesz... świetnie wyglądasz- skomplementowałem.
-Dzięki. To takie dziwne... zmienisz tylko trochę swój wygląd i
ludzie zaraz inaczej na ciebie patrzą- zaśmiała się cicho.
-Wiem o tym i jestem na to świetnym przykładem.
-W sumie racja, ale nadal nie mogę tego zrozumieć...
-Czego?- zapytałem.
-Jesteś świetnym chłopakiem, nie ważne czy jeździsz na wózku czy
chodzisz na nogach. Nie rozumiem tych dziewczyn, które od tak mogły się od
ciebie odwrócić tylko dlatego, że przydarzył ci się wypadek.
-Kurde, podbudowałaś mi samoocenę- zaśmiałem się cicho. Mówiłem
jednak całkiem szczerze, a przede wszystkim byłem zaskoczony wyznaniem Laury.
Lubiła mnie jak jeszcze byłem zdrowy i wygląda na to, że lubi mnie też teraz.
Nie wiem jak mogłem olać taką dziewczynę tylko dlatego, że nie wyglądała jak
inne?
-Od zawsze tak o tobie myślałam. Nie ważne czy jesteś zdrowy czy
nie.
-Nie wiem co powiedzieć... Przepraszam cię. Potraktowałem cię jak
cham, a ty mimo to starasz się mi pomóc.
-Bo cię lubię Harry, a nawet bardzo lubię.
Po dwóch latach codziennych, bardzo ciężkich rehabilitacji w końcu
udało mi się stanąć na własne nogi. Lekarze mówią, że to chyba jakiś cud, ale
ja wiem, że to wszystko dzięki Laurze. To ona przekonała mnie, że warto żyć i
starać się. To dzięki niej wracam do zdrowia. Od dwóch lat tworzymy szczęśliwą
parę. To jak na razie mój pierwszy prawdziwy związek, jednak wiem, że to co nas
łączy to miłość i nasze uczucie przetrwa wiecznie.
Siemka wszystkim :D Witamy po troszkę dłuższej przerwie. Przepraszamy, że tak długo musiałyście czekać, ale jakoś nie mogłyśmy wymyślić nic fajnego...
A co powiecie o tym? Wyraźcie swoją opinię w komentarzach! :D
Kolejny najprawdopodobniej o Niall'u :)
Pozdrawiamy wszystkich serdecznie :*
A co powiecie o tym? Wyraźcie swoją opinię w komentarzach! :D
Kolejny najprawdopodobniej o Niall'u :)
Pozdrawiamy wszystkich serdecznie :*
Cudo *.* <3
OdpowiedzUsuńnajlepsze <3
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuńZapraszam na mój blog, może Ci się spodoba i zostaniesz tam na dłużej- zaobserwujesz
OdpowiedzUsuńhttp://alexandraiwinska.blogspot.com/