piątek, 29 maja 2015

Young and beautiful

-Kocham cię Harry- wydyszała do mojego ucha Hannah, z którą właśnie spędziłem upojne chwile.
-Ja ciebie też- powiedziałem nadal muskając jej piersi.
"Kocham" ją tak samo jak Kelly, Jade, Emily i Kathy czyli prawie w ogóle. Jestem jeszcze młody i przystojny. Nie mogę się przecież marnować w związku. A one? Są bardziej moimi dziewczynkami do zabawy, ale na szczęście nie do końca zdają sobie z tego sprawę. Myślą, że żyjemy tak jakby w wolnym związku. Może dla nich on istnieje, ale nie dla mnie. Nic nie czuję do tych dziewczyn poza pożądaniem. Lubię się dobrze zabawić, a one mi w tym pomagają. W zamian mają ten przywilej, że spotykają się z najlepszym facetem na całej uczelni. Większość dziewczyn może sobie tylko o tym pomarzyć. Nie są dla mnie wystarczająco dobre. Przeważnie są z nich jakieś pasztety, albo kujonki, a często nawet dwa w jednym. Czasami trafi się lepsza sztuka, ale po dwóch minutach rozmowy okazuje się, że to okropna cnotka. Nie lubię takich dziewczyn. Kobieta musi wiedzieć czego chce, musi być odważna, spontaniczna i szalona. Z takimi zabawa jest najlepsza.

Całą poprzednią noc spędziłem z Hannah. Oczywiście było bardzo miło. Jednak zaraz z samego rana pozbierałem swoje rzeczy i wróciłem do małego mieszkania w centrum miasta. Mieszkałem sam więc nie była mi potrzebna jakaś willa. Dodatkowo swój wolny czas poświęcałem na dziewczyny i imprezy, a do domu wracałem tylko po to żeby się umyć i przebrać.
Wziąłem szybki, odświeżający prysznic, przebrałem się w czyste ubrania i już musiałem wychodzić, bo czekały mnie wykłady na uczelni. Zabrałem najpotrzebniejsze rzeczy i autobusem pojechałem pod uniwersytet. Miałem jeszcze trochę czasu, więc mogłem sobie pozwolić na to, żeby wstąpić do pobliskiej kawiarni. Zamówiłem kawę na wynos i małą drożdżówkę. Jak na razie musi wystarczyć jako śniadanie. Wyszedłem z kawiarni i ruszyłem w stronę uczelni. Już miałem otwierać drzwi prowadzące do środka, kiedy ktoś po drugiej stronie zrobił to za mnie, przez co dość mocno oberwałem. Ledwo co utrzymałem się na nogach.
-Przepraszam, ja nie chciałam, nie wiedziałam, że ktoś tutaj stoi, przepraszam- tłumaczyła się sprawczyni całego wypadku. Była to niezbyt wysoka blondynka, włosy średniej długości związane miała w warkocz. Jej niebieskie oczy znajdowały się za okularami z czarnymi oprawkami, dodatkowo na twarzy gdzie niegdzie można było dostrzec piegi. Nie była brzydka, ale to raczej nie mój typ. Głównie przez to, że była ubrana w dość szerokie rzeczy, które ani trochę nie uwydatniały jej kształtów.
-Okej, żyję- powiedziałem obojętnie.
-Mam na imię Laura, jestem nowa, a ty? Długo już się tutaj uczysz?- szczerze mówiąc to trochę mnie zdziwiła. Nie wyglądała na taką, która dużo gada i to jeszcze z całkiem obcym chłopakiem, którego przed chwilą o mało nie zabiła. No, ale to w końcu ja Harry Styles, tak właśnie działam na dziewczyny.
-Jestem Harry, studiuje na wydziale muzycznym, na drugim roku. Ale dlaczego jesteś nowa, przecież jest prawie połowa semestru?- odpowiedziałem, lekko się uśmiechając, bo dobrze wiedziałem jak mój uśmiech działa na kobiety. Zaraz robi im się mokro. Może i Laura nie interesowała mnie fizycznie, ale zabawić zawsze się można. Może być nawet śmiesznie.
-Musiałam się przeprowadzić, ale zgodzili się mnie przyjąć w połowie roku. Wygląda na to, że będziemy chodzić razem na niektóre wykłady. Co prawda studiuję psychologię, ale mam też dodatkowe zajęcia muzyczne- również się uśmiechnęła.
-Harry kotku!- usłyszałem głos Emily, która szła właśnie w moją stronę- Z kim ty rozmawiasz? Kto to w ogóle jest?- zmarszczyła brwi.
-To jest Laura. Nasza nowa koleżanka- powiedziałem mrugając do niej jednym okiem, a ta od razu złapała o co mi chodzi.
-Jesteś nowa? Nigdy wcześniej cię tutaj nie widziałam?- zaczęła wypytywać Emily.
-Tak, niedawno się przeprowadziłam i teraz będę się tutaj uczyła- powiedziała nowa.
-Ja już chyba pójdę, na razie- powiedziałem, bo ta rozmowa zaczynała mnie powoli nudzić. Za chwilę zaczynają się moje wykłady. Poszedłem więc pod odpowiednią salę. Tam spotkałem Kelly, która chodzi ze mną na większość zajęć.
-Cześć Harry’uś- rzuciła mi się na szyję i pocałowała. Oczywiście odwzajemniłem to, nie zważając na ludzi dookoła.
-Wpadniesz dzisiaj do mnie? No wiesz jestem sama- zaproponowała, ponętnie oblizując usta.
-Pewnie, wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć- zaśmiałem się, a po moim ciele przeszedł mały dreszcz na myśl o dzisiejszych igraszkach.
-Panie Styles, nie wypada się tak obściskiwać w szkole- przerwał nam profesor. Był dość stary, ale można powiedzieć, że go "lubię". Każdy u niego na wykładach robił co chciał.
-Wiem, że jest pan tylko zazdrosny- powiedziałem, przelotnie się uśmiechając.
-Jak zawsze bezczelny- skomentował, wszedł na salę i zajął miejsce za biurkiem. Ja również wszedłem do środka i usadowiłem się w swojej ławce. Zaraz obok mnie usiadła Kelly. Wykład jakoś niezbyt mnie interesował, więc postanowiłem zając się moją przyjaciółką, a że siedzieliśmy na samym końcu było to jak najbardziej możliwe. Jeździłem dłonią od jej kolana w górę i z powrotem. Dotykałem ją gdzie tylko chciałem. Patrzyłem tylko jak bardzo stara się, żeby nie było widać, jak jest jej dobrze. Trochę nawet chciało mi się z tego śmiać. Mógłbym jej tutaj teraz zrobić palcówkę, a ona by nie zaprotestowała.
-Przepraszam panie profesorze za spóźnienie, ale trochę się zgubiłam- naszą, a raczej moją zabawę przerwała znana mi już blondynka, która właśnie wpadła na salę.
-Proszę siadać panno...
-Flower- dokończyła za staruszka. Rozglądała się chwilę po pomieszczeniu szukając dla siebie odpowiedniego miejsca. W duchu modliłem się tylko, żeby mnie nie zauważyła. Nie żebym był jakimś chamem, ale nie mam ochoty się jakoś z nią zaprzyjaźniać, a poza tym mam teraz inne zajęcia z Kelly. Niestety moje modlitwy poszły na marne.
-Tutaj wolne?- zapytała.
-Ymm...  w zasadzie do siedzi tutaj mój plecak, ale jak już musisz to siadaj- powiedziałem obojętnie. Większość ludzi po takim tekście odpuściłaby i odeszła, no ale nie ona.
-Uuu Harry, nie wiedziałem, że w takich też gustujesz- zaśmiał się chłopak siedzący dwa rzędy przede mną.
-Zamknij się Stan, bo pożałujesz- lekko się wkurzyłem, a to wszystko przez tą laskę. Jak tak dalej pójdzie to zniszczy mi cała reputację. Rozumiem, że mogłem jej się spodobać, bo kto by mi się oparł, no ale bez przesady.
-Proszę o cisze!- odezwał się wykładowca, tym samym przerywając naszą wymianę zdań.
Reszta dnia minęła mi dość spokojnie, chociaż musiałem też kilka razy spławiać Laurę. Przez to, że jest nowa byłem dość delikatny, ale jeśli to nie poskutkuję, będę musiał użyć innych metod. Nie chcę się z nią spotykać, ale ona chyba tego nie rozumie. Cały czas za mną chodzi. Lubię być doceniany przez kobiety, no ale bez przesady. To robi się już trochę dziwne. Gdyby mogła pewnie nawet do łazienki by za mną poszła. W sumie to wydaje się dość spoko, ale niestety jej wygląd ją skreśla. Wiem, że to strasznie powierzchowne, ale długo pracowałem na swoją reputację i nie mogę tego teraz zaprzepaścić.
Po wszystkich skończonych zajęciach spotkałem się z Kelly. Jak się wcześniej umówiliśmy poszliśmy do niej. Była tak napalona, że wszystko zaczęło się już w przedpokoju. Kurwa kocham swoje życie! Bo czego chcieć więcej? Uroda, kobiety, które zawsze są chętne. No po prosu żyć nie umierać.

Kilkanaście następnych dni minęło mi zwyczajnie. Szkoła, dziewczyny, imprezy, seks, dziewczyny, szkoła. W sumie to nic nowego.
Siedziałem właśnie w mojej ulubionej kawiarni i jadłem moje "śniadanie", popijając kawę. Ostatnia noc nieźle mnie wymęczyła, więc musiałem się jakoś rozbudzić. Po skończonym posiłku zmuszony byłem do pójścia na wykłady. Przed uczelnią spotkałem jednak Laurę. Była całkiem inna niż zawsze. Przygnębiona i smutna. Zdziwiło mnie to trochę, bo przez ostatni czas uśmiech prawie nie schodził z jej twarzy. Teraz pewnie się zdziwicie, ale podszedłem do niej. Nie wiem dlaczego to zrobiłem, po prostu jakoś tak wyszło.
-Co się stało?- zapytałem, a ona spojrzała na mnie zaskoczona.
-Nic, a co miało się stać?- powiedziała wymuszając uśmiech.
-Nie udawaj, widziałem, że jesteś smutna.
-Nie zrozumiesz tego.
-No jeśli nie powiesz, to na pewno nie zrozumiem- próbowałem ją jakoś przekonać do mówienia.
-Ugh... Po prostu... to głupie... Chodzę tutaj już trzy tygodnie, a nadal z nikim nie mogę się zaprzyjaźnić.
-To nie jest jeszcze tragedia.
-Mówiłam, że nie zrozumiesz. Jesteś przystojny, lubiany i wszystkie dziewczyny się do ciebie ślinią. Nie wiem nawet dlaczego ze mną rozmawiasz- wyznała.
-Uważasz, że jestem przystojny?- podpuszczałem ją. Lubię słuchać komplementów na swój temat.
-Tak. Strasznie mi się podobasz. Dlatego w pierwszy dzień tak za tobą chodziłam. Myślałam, że może się zaprzyjaźnimy czy coś, ale teraz wiem, że tak nie będzie.
-To nie jest łatwe. Ale tak, masz rację, raczej nic z tego nie będzie, przepraszam jeśli dałem ci jakąś nadzieję.
-Spoko. A teraz przepraszam, muszę już iść, dopóki mam jeszcze resztki godności- powiedziała i odeszła, zostawiając mnie samego. Przez chwilę czułem lekkie wyrzuty sumienia, ale potem spotkałem się z Emily i wszystko mi przeszło.

Minęły kolejne dni mojej codziennej rutyny. Dzisiaj przynajmniej jest sobota. Nie muszę iść na żadne wykłady. W końcu jakoś porządnie się zabawię. Kumple z uczelni organizują imprezę i oczywiście jestem zaproszony. Było już dość późno więc zacząłem się szykować. W zwyczaju mam raczej lekkie spóźnienia, bo lubię jak wszyscy na mnie patrzą, kiedy w końcu się zjawię.
Wybrałem czarne, lekko obcisłe spodnie, koszulkę z krótkim rękawem w tym samym kolorze i na to skórzaną kurtkę. Założyłem też moje białe nike, spryskałem swoje ciało perfumami i poprawiłem włosy. Byłem gotowy do wyjścia. Chcąc nie chcąc musiałem pojechać samochodem. Kumpel mieszka kilka kilometrów za miastem i na pewno nie będę się tam tłukł autobusem. A swoim autkiem to zawsze można dojechać gdzie się chce.
Dotarłem na miejsce tak jak planowałem, z lekkim spóźnieniem. Wszedłem do środka nawet nie pukając, bo i tak nikt by tego nie usłyszał. Przez chwile wszystkie oczy w pomieszczeniu skierowały się w moją stronę, a ja tylko uśmiechnąłem się cwaniacko i wszedłem dalej.
-No w końcu jesteś, już myślałem, że mnie wystawiłeś- przywitał mnie Max.
-Nie no stary, przecież wiesz, że ja na imprezkę to zawsze wbiję- zaśmiałem się.
-No to się zabawmy- mrugnął do mnie i już wiedziałem, że przygotował coś specjalnego. Poszedłem za nim do ogrodu, gdzie było jeszcze dwóch innych chłopaków. Max wyciągnął z kieszeni kilka woreczków z marihuaną i wręczył je każdemu. O tak! Lubię sobie czasami zapalić. To mnie odpręża i sprawia, że świat wygląda całkiem inaczej. Wypaliłem przygotowanego skręta i wróciłem do środka. Tam wypiłem kilka drinków, po czym ruszyłem na poszukiwania jakiejś fajnej laski. Nie trwało to długo. Od razu znalazło się kilka chętnych. Niestety musiałem wybrać tylko jedną. Max udostępnił nam jeden z pokoi na górze i razem się zabawiliśmy. Po skończonym numerku wróciłem do reszty. Znowu wypiłem kilka drinków i nie powiem, byłem już lekko wstawiony. Jednak bawiłem się tak dobrze, że nie mogłem przestać. Kolejny skręt, a zaraz potem drink i następna panienka. Tak zleciała mi prawie cała noc. O 3 nad ranem Max ogłosił, że impreza skończona. Oczywiście byłem lekko niezadowolony, jednak musiałem wracać do domu. Byłem pijany, a do tego na haju, ale musiałem jechać samochodem. Wiem, że to strasznie głupie, ale co miałem innego zrobić. Wsiadłem do auta i dość ostrożnie kierowałem się w stronę domu. W pewnym momencie poczułem pewne zaćmienie. To przez ten alkohol. Ręce mi się trzęsły, a oczy zamykały, jednak jechałem dalej. Nagle wszystko się skończyło. Zobaczyłem dwa światła pędzące prosto na mnie, a zaraz potem usłyszałem okropny hałas i ból, który sprawił, że straciłem przytomność.

Minęły dwa miesiące od tamtej imprezy. Wczoraj zostałem wypisany ze szpitala, jednak całe moje życie legło w gruzach. Spowodowałem wypadek, w którym to właśnie ja ucierpiałem najbardziej. Jestem sparaliżowany od pasa w dół. Muszę jeździć na wózku inwalidzkim. Mimo ciężkiej rehabilitacji lekarze dają mi marne szanse, na to, że kiedykolwiek jeszcze stanę na własne nogi. Najgorsze w tym wszystkim jest jednak to, że wszyscy się ode mnie odwrócili. Hannah, Kelly, Emily, Jade i Kathy odwiedziły mnie może dwa razy. Wszystkich, których miałem za kumpli po prostu mnie olali. Teraz kiedy nie wyrywam już panienek nie jestem wart ich "przyjaźni". Byłem młody i przystojny. Myślałem, że mogę mieć co chcę, a tak na prawdę nie miałem zupełnie nic. To wszystko było tylko złudzeniem. Ludzie mnie szanowali, bo byłem przystojny i umiałem sobie poradzić, a teraz... Teraz jestem nikim. Zwykła kaleka, która już nic nie zrobi i zdana jest na łaskę innych. Równie dobrze mogę się teraz zabić, bo i tak nie mam po co żyć.
-Wszystko dobrze synku?- zapytała moja mama, z troską. A właśnie moja mama. Musi mi teraz usługiwać, kiedy to właśnie ja powinienem się nią opiekować. To wszystko nie ma sensu.
-Tak, możesz już iść. Poradzę sobie sam- powiedziałem, kiedy dotarliśmy pod uczelnię. Musiałem wrócić na studia, bo nie mogę zawalić roku.
-Jakby coś się działo to dzwoń.
-Dobrze, dziękuję. Kocham cię- posłałem jej uśmiech i pojechałem w stronę wejścia. Z pomocą ludzi, których wcześniej nawet nie zauważałem jakoś dotarłem pod odpowiednią salę. Stałą tam Kelly. Miałem nadzieję, że podejdzie, przytuli mnie, albo coś tak jak dawniej. Ona jednak stała i udawała, że mnie nie widzi. To strasznie bolało.
-No i co Styles, teraz już nie poruchasz?- zaśmiał się Stan. Chciałem mu coś odpowiedzieć, jednak ktoś mnie uprzedził.
-Spadaj stąd i zostaw go w spokoju!- to była Laura. Kompletnie się tego nie spodziewałem. Jeszcze bardziej zdziwił mnie jej wygląd. Nie było mnie dwa miesiące, a ona tak bardzo się zmieniła. Zapuściła włosy, okulary zamieniła na soczewki i ładnie się umalowała. Założyła również bardziej kobiece ubrania. W tym momencie po prostu zaparło mi dech w piersiach.
-Zapraszam wszystkich do środka- powiedział wykładowca, który właśnie się zjawił. Z nie małą trudnością wjechałem na salę. Zająłem jakiej miejsce blisko wejścia, żeby zbytnio się nie wysilać i czekałem na to co będzie dalej.
-Tutaj wolne?- zapytała Laura.
-Ymm... tak- powiedziałem dość nieśmiało jak na mnie. Dziewczyna zajęła miejsce zaraz obok mnie i rozpakowała swoje rzeczy.
-Jak się czujesz?- zaczęła.
-Jak kaleka. A tak w ogóle to dzięki... no wiesz za tamto.
-Nie ma sprawy- uśmiechnęła się.
-Wiesz... świetnie wyglądasz- skomplementowałem.
-Dzięki. To takie dziwne... zmienisz tylko trochę swój wygląd i ludzie zaraz inaczej na ciebie patrzą- zaśmiała się cicho.
-Wiem o tym i jestem na to świetnym przykładem.
-W sumie racja, ale nadal nie mogę tego zrozumieć...
-Czego?- zapytałem.
-Jesteś świetnym chłopakiem, nie ważne czy jeździsz na wózku czy chodzisz na nogach. Nie rozumiem tych dziewczyn, które od tak mogły się od ciebie odwrócić tylko dlatego, że przydarzył ci się wypadek.
-Kurde, podbudowałaś mi samoocenę- zaśmiałem się cicho. Mówiłem jednak całkiem szczerze, a przede wszystkim byłem zaskoczony wyznaniem Laury. Lubiła mnie jak jeszcze byłem zdrowy i wygląda na to, że lubi mnie też teraz. Nie wiem jak mogłem olać taką dziewczynę tylko dlatego, że nie wyglądała jak inne?
-Od zawsze tak o tobie myślałam. Nie ważne czy jesteś zdrowy czy nie.
-Nie wiem co powiedzieć... Przepraszam cię. Potraktowałem cię jak cham, a ty mimo to starasz się mi pomóc.
-Bo cię lubię Harry, a nawet bardzo lubię.


Po dwóch latach codziennych, bardzo ciężkich rehabilitacji w końcu udało mi się stanąć na własne nogi. Lekarze mówią, że to chyba jakiś cud, ale ja wiem, że to wszystko dzięki Laurze. To ona przekonała mnie, że warto żyć i starać się. To dzięki niej wracam do zdrowia. Od dwóch lat tworzymy szczęśliwą parę. To jak na razie mój pierwszy prawdziwy związek, jednak wiem, że to co nas łączy to miłość i nasze uczucie przetrwa wiecznie.

                                                                                                                                                               

Siemka wszystkim :D Witamy po troszkę dłuższej przerwie. Przepraszamy, że tak długo musiałyście czekać, ale jakoś nie mogłyśmy wymyślić nic fajnego...
A co powiecie o tym? Wyraźcie swoją opinię w komentarzach! :D
Kolejny najprawdopodobniej o Niall'u :)
Pozdrawiamy wszystkich serdecznie :*

5 komentarzy: